piątek, 20 marca 2015

XIII. Chwile szczęścia

Czynisz to wszystko lepszym, lepszym. Sprawiasz, że czuję się całością” [1]
7 marzec 2012 r.
            Piotrek uśmiechnął się, gdy widział z jaką ufnością jego siostra wtula się atakującego kędzierzyńskiej ekipy. Jego siostra w końcu odzyskała radość życia. Była zupełnie inną osobą niż ta Anna, która ze smutnym wzrokiem i bagażem doświadczeń przekraczała próg swojego nowego mieszkania. Wtedy bał się o nią. Czuł się w jakiś sposób odpowiedzialny za to jak potoczyło się jej życie. Przecież to poznawał ją ze swoimi kolegami i w końcu z byłym mężem. Nie przewidział, że jego siostra po prostu źle ulokuje swoje uczucia. Zbyszek nie był złym chłopakiem, ale z pewnością nie był odpowiednim materiałem na męża Anki. Wiedział to od początku, ale nie chciał wtrącać się w życie uczuciowe swojej siostrzyczki dlatego pozwolił sytuacji rozwinąć się tak mocno. Jednak wszystko okazało się dziać z jakiegoś powodu. Wydawało się, że Anna znalazła swojego księcia z bajki. Ona i Antonin rozumieli się doskonale. Czasami gdy przebywał w ich towarzystwie to miał wrażenie, że ta dwójka czyta sobie w myślach. Gdy siatkarz robił krok w tył, ona robiła go w tym samym momencie – jakby byli ze sobą synchronizowani. Miał tylko nadzieję, że ta historia skończy się szczęśliwiej dla jego małej siostrzyczki. Nie podejrzewał również Antonina by chciał zabawić się Anią. W klubie chodziły plotki, że został porzucony przed ołtarzem, a była narzeczona suszy mu głowę by do niej wrócił. Jednak nikt nie znał prawdy. Owszem Gacek mógł spytać o to siostrę, ale nie chciał wychodzić na wścibskiego.
            - Trzymajcie się! – Krzyknął do Ani i Antonina, gdy rozchodzili się pod halą. Kobieta pomachała mu i pozwoliła objąć się atakującemu.
            Sama również nie wierzyła w swoje szczęście. Nie sądziła, że po rozwodzie uda jej się tak szybko ułożyć życie na nowo i znowu to będzie siatkarz. Trochę się bała, ale Francuz skutecznie przeganiał każdą jej najdrobniejszą wątpliwość. Lorie, zniknęła z ich życia równie szybko jak się pojawiła. Nikt nie wiedział co się z nią dzieje, ale również nikt za nią nie tęsknił, więc wszyscy przyjęli to z ulgą. Zmartwieniem Gacek pozostawał Zbyszek, który nie do końca rozumiał co do niego mówiła. Owszem wiedziała, że dość szybko wprowadziła radykalne zmiany w swoim życiu, ale to był jej los i ona robiła co chciała. Nie zaglądała do plotkarskiej pracy, więc nie interesowały ją insynuacje, że zakręciła się koło atakującego, tylko dlatego, że jest bogatszy niż Polak. Prasa dorobiła do tego swoją ideologię, która przedstawiała ją w mało korzystnym świetle, a ze Zbyszka robiła ofiarę, którą wcale nie był.
            - Jestem obok ciebie, wiesz? – To Rouzier, próbował skierować jej myśli na jego skromną osobę.
            - Wiem. – Wtuliła się w jego bok i wzięła wdech powietrza zmieszanego z jego perfumami. Zakręciło jej się w głowie, ale to był przyjemny zawrót. Już dawno się tak nie czuła. Ta lekkość życia wydawała jej się być grzechem. Po rozwodzie czuła, że nie zasługuje na jakikolwiek rodzaj szczęścia, że już zawsze będzie  skazana na rodzaj kokonu, który ją oplatał i składał się z poczucia winy i wyrzutów sumienia. Jednak na jej drodze pojawił się nagle promień, którego ona nawet się nie spodziewała. – Do ciebie czy do mnie?
Nie, nie zobaczysz mnie łykającej pigułki
Łykającej pigułki
Bo jeśli chcę, aby ból odszedł
W sekundzie sprawiasz, że znika
Jesteś jedyną rzeczą, która będzie
Jesteś moim lekiem, lekiem
Moim, moim, moim lekiem, lekiem
Moim, moim, moim lekiem [1]
            - Do mnie jest trochę bliżej. Na dodatek u mnie też możesz zrobić naleśniki.
            - A kto powiedział, że ja je zrobię?
            - Zrobisz, zrobisz. – Musnął wargami jej skroń. Anka wprowadziła w jego życie znowu nadzieję na to, że może być szczęśliwy. Po odwołanym ślubie sądził, że posiadał jakiś defekt, którego Lorie nie mogła znieść. Czuł się bezwartościowym człowiekiem i nie wierzył już w dobre rzeczy. Jednak jego zwątpienie nie trwało długo, gdy na drodze pojawił się anioł o czekoladowych włosach i oczach w tym samym magicznym kolorze. Gacek miała swoje problemy, ale nauczył się je akceptować. Znał jej historię. Nie oceniał, bo nie miał prawa, ale postawił sobie za główny cel, że nie pozwoli się zbliżyć do niej Zbyszkowi.
            Szybko dotarli pod mieszkanie atakującego, gdzie schowali się przed wścibskimi spojrzeniami sąsiadów. Ania, zgodziła się zrobić te naleśniki, bo przy okazji i ona zje kolację. Mimo, że Rouzier skorzystał z prysznica po treningu, to w domu zawsze brał drugi, więc każde z nich okupowało inną część mieszkania. Ania, zerknęła na odbicie, które pojawiło się w szklance. Uśmiechnęła się. Grzywka, którą sprawiła sobie z samego rana układała się dobrze. Fakt, że atakujący nawet jej nie zauważył, nie zdenerwował jej. Przywykła już do tego, że mężczyźni mało co spostrzegają.
Czynisz to wszystko lepszym, lepszym
Sprawiasz, że czuję się całością [1]
            - Ania, ja muszę sprawdzić pocztę, bo ponoć coś mi sponsor przysłał ważnego. Pomogę ci za chwilę? – Położył swoje dłonie na jej tali i pocałował w szyję.
            - Jasne, idź. Ja sobie dam tu radę.
            - Jesteś wspaniała.
            Mężczyzna włączył laptopa. Nie miał pojęcia co mogło być tak ważnego, że nie mogło poczekać do następnego dnia rano, ale skoro Anna zgodziła się, zrobić większość rzeczy sama to postanowił ogarnąć temat szybko i sprawnie. Okazało się, że dostał projekty nowych butów i musiał wybrać ostateczną wersję. Od ilości kolorów, aż kręciło mu się w głowie. Stracił poczucie czasu. Dopiero gdy Gacek wniosła do salonu parujący talerz z naleśnikami i konfiturami jej roboty oprzytomniał. Posadził ją sobie na kolanach i z głową opartą o jej ramie przeglądał zdjęcia.
            - Które? – spytał bezradnie.
            - Mnie się pytasz? – Zaśmiała się. – Już i tak masz więcej butów niż ja.
            - Nie prawda – oburzył się i spojrzał na nią. Coś mu nie pasowało w układzie jej twarzy. Jakby coś sobie dodała. Wodził wzrokiem po jej buzi, próbując znaleźć intruza. 
            - Jestem gdzieś brudna od mąki?
            - Nie. Masz grzywkę. – Na jego uwagę Anna zaczęła się głośno śmiać.  – Nie widzę w tym nic śmiesznego.
            - Cudownie, że zauważyłeś, a teraz chodź jeść. A co do butów, to ostatnie są świetne. – Usiadła na kanapie i na talerz nałożyła sobie naleśnika.
            Antoninowi, nie podobała się zmiana tej fryzury. Nie chodziło o to, że dziewczyna wyglądała źle, bo dla niego zawsze była piękna. Tylko, że wielokrotnie jego babcia powtarzała, że skoro kobieta zmienia fryzurę to szybko zmieni również mężczyznę. Poczuł się zazdrosny o to i w jego duszy zrodził się niepokój.
Dzika zazdrość w jego myślach - zazdrość o kogokolwiek, kogo dziewczyna wolała od niego - nagle nadała imię mojemu uczuciu. Byłem zazdrosny. [2]
            Nie wiedział czemu, ale nie wyobrażał sobie życia bez tej Polki. To tak jakby ktoś kazał mu nagle przestać, oddychać. To było nie do pomyślenia i kompletnie się z tym nie zgadzał. Zamierzał o nią walczyć, by w końcu z upływem czasu zrobić z niej Panią Rouzier. Czuł się pewny swoich uczuć, ale nie chciał jej wystraszyć żadnymi deklaracjami dlatego postępował ostrożnie i próbował sam ją wyczuć. Ona jednak również nie zdradzała swoich emocji i skrywała je pod płaszczem nieśmiałości, chociaż już doskonale, że nie jest osobą nieśmiałą.
            - Ania, czy ty chcesz mi coś powiedzieć? – Nie wytrzymał i musiał ją spytać.
            - Niby, co? Jesz? Bo nic ci nie zostawię. – Wskazała na talerz z jedzeniem.
            - No wiesz ta nagła zmiana fryzury…        
            - Nagła? Może za chwilę powiesz, że radykalna, co? Zauważyłeś dopiero po kilku godzinach. – Jej śmiech wypełnił całe mieszkanie Francuza.
            - No nie spodziewałem się – wymamrotał pod nosem. – Po prostu babcia mówiła, że zmiana fryzury u kobiet znaczy również zmianę mężczyzny… - Po tym zdaniu dziewczyna już płakała ze śmiechu. – Nie widzę w tym nic śmiesznego. – Oburzony usiadł obok niej na kanapie.
            - Serio? I ty w to uwierzyłeś? Antoś… Nigdzie się nie wybieram. Dobrze mi z tobą. – Położyła głowę na jego ramieniu. – Zjedz coś i już się nie gniewaj.
            - Kobiety, kto was zrozumie? – Nie odpowiedziała na to pytanie tylko z czułością pogłaskała po policzku, a następnie pocałowała namiętnie. Chciała mu tylko udowodnić, że jest cała jego i tylko jego, że jej uczucia w żadnym stopniu nie są udawane.
Całujesz mnie i moje argumenty się cofają [1]
____________________
[1] Shakira feat. Blake Shelton –„Medicine”
[2] Stephenie Meyer
______________________
Oni mają tacy być! Słodcy, aż do znudzenia, ale chyba trochę im się tego należy ;)
Jeszcze tylko dwa. 

Lady Spark 

4 komentarze:

  1. Antek ja wiem jakie buty będą idealne! Szyk i styl! Prosto z bełchatowskich wybiegów! Ornage a'la Endrju Wrona! Tak dające po oczach, że nie sposób pomylić jego posiadacza z żadnym innym zawodnikiem! :D

    A wiesz, że ja się cieszę, że u nich tak słodko i beztrosko! Naprawdę! Oboje tyle przeszli, że teraz należy im szczęście! Znaleźli je u swojego boku i trzeba się z tego cieszyć, mogę o takiej sielance czytać i czytać! I proszę niech oni będą już szczęśliwi do samego końca!

    Buźka :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahahahaha xD Orange a'la Endrju Wrona xD To mnie zabiło xD
      Tak, ja też mogę czytać o ich wiecznej sielance, ale nie mogę o tym wiecznie pisać:P

      Usuń
  2. Lepiej, że do znudzenia niż do porzygu xD
    Jasne, że im się należy. Długo zdobywali do siebie zaufanie i niedawno wypracowali obecną sytuację.
    Oby żaden z byłych partnerów nie plątał im się pod nogami. Na pewno żadna grzywka nie sprawi, że Ania wróci do Bartmana. Ma nowego ukochanego ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Należy im się :).
      Nie mogę obiecać, że nikt się nie będzie plątał pod nogami :(
      :*

      Usuń