niedziela, 13 października 2013

X. Próby

Czasami życie znajduje dziwne drogi, żeby rozwiązać nasze zagadki. [1]
25 listopada 2011 r. Japonia
            Antonin Rouzier kolejny raz próbował dodzwonić się do Anki. Za każdym razem był odrzucony. Nie odpisywała również na jego smsy. Francuz doskonale zdawał sobie sprawę, że to tylko i wyłącznie jego wina. To jedno zdanie, które wypowiedział dziesięć dni temu musiało sprawić jej dużo bólu. Sam najpierw narobił sporego zamieszania w jej życiu gdy się pojawił i nie chciał wyjść, a potem po prostu wyszło na to, że chce się nią zabawić. Sam nie wiedział dlaczego to zdanie w ogóle padło z jego ust. Być może był zdenerwowany ironią w głosie Anny. Jednak to nie pozwalało niszczyć ich delikatnych podwalin jakie już udało im się stworzyć. Wiedział, że zachował się jak głupiec, ale chciał to naprawić. Polka dla atakującego była kimś wyjątkowym, nie zamierzał pozwolić żeby Lorie to wszystko zniszczyła swoim pojawieniem się w jego życiu.
            W Japonii dochodziła właśnie dwudziesta trzecia. Już od dobrej godziny Rouzier powinien spać by jutro wypaść przeciwko Iranowi. Jednak nie mógł. Chciał z nią porozmawiać. Chciał usłyszeć jej głos. Dopiero tu – w Japonii – zrozumiał, że to Anka jest kobietą jego życia. Gdy dzieliły ich tysiące kilometrów on zrozumiał, że wszystkim czego potrzebuje do szczęścia to Anna Maria Gacek.
Czasami życie znajduje dziwne drogi, żeby rozwiązać nasze zagadki. [1]
 Postanowił jeszcze raz zadzwonić do Anki. Cały czas wierzył, że odbierze telefon i wysłucha to co ma jej do powiedzenia. Wcale nie chciał jej zranić. W Polsce była godzina szesnasta, więc Ania nie miała zajęć. Z telefonem przy uchu stał i patrzył przez okno.
- Ania? Proszę nie rozłączaj się. Daj mi coś powiedzieć.
- Przecież powiedziałeś mi wszystko przed wyjazdem – usłyszał zimny głos Polki.
- Nie to nie tak…
- A jak? Przesłyszałam się?
- Ania ja wcale nie chciałem tego powiedzieć. Uwierz mi. Pojawienie się Lorie wytrąciło mnie z równowagi. Ona się dla mnie nie liczy – mówił Francuz.
- To czemu wytrąciła cię z równowagi?
- Nie wiem. Po prostu pojawiła się tak nagle i bez żadnego uprzedzenia. Mimo wszystko, dzielimy razem wspólną przeszłość. Jednak to nie z nią chcę być. Chcę być z Toba.
- Nie wyglądało na to.
- Przepraszam. Możesz mi dać słowo, że jak wrócę do Polski to porozmawiamy? – spytał Antonin.
            To było dość śmiałe posunięcie. Przecież ją zranił. Sprawił, że odchodziła ze łzami w oczach. Za każdym razem gdy zamykał powieki, widział jak szła i nie wierzyła w to co usłyszała. A on wymagał, żeby z nim porozmawiała jak tylko wróci do Polski. Czuł, że ona mu wybaczyła, ale nie zamierzał odpuścić i chciał jej udowodnić, że wie co zrobił źle. Chciał zasłużyć na jej wybaczenie. Potrzebował tego. Zbyt mocno został mu wpojony szacunek do kobiet.
- Porozmawiamy – odpowiedziała po chwili ciszy.
- Czy Lorie się z tobą kontaktowała? – spytał.
- Nie i nawet nie zamierzam z nią rozmawiać.
- To dobrze. Wszystko ci powiem jak wrócę do Polski.
- Antonin… - zaczęła.
- Tak?
- Pokaż Iranowi na co cię stać – powiedziała, a w jej głosie dało się wyczuć czułość taką jak nie dawno.
- Specjalnie dla ciebie. Mogę zadzwonić jutro?
- Będę czekać – odpowiedziała i rozłączyła się.
            Rouzier odłożył telefon na szafkę nocną i usiadł na łóżku. Odetchnął głęboko. Ulżyło mu. Zdecydowanie mu ulżyło. Porozmawiał z nią. Wlała w niego trochę nadziei na to, że wszystko będzie dobrze. On nie mógł jej stracić. Uratowała go gdy przyjechał do Polski. Był wtedy na krawędzi. Otaczała go ciemność, a ona dała mu światło i jasność.
On nie mógł jej stracić.
A gdyby tak, oszukać czas,
udawać, że nie dotknie nas.
Na życie znaleźć nowy plan,
w którym zaczniesz znów się śmiać. [2]
***
25 listopada 2011 r. Polska
            Ania odłożyła telefon na kanapę. Nie wiedziała czy dobrze zrobiła, że odebrała połączenie od Antonina. Zranił ją. To zdanie, które wypowiedział przed swoim wyjazdem było jak cios prosto w serce. Niespodziewana się go. Postanowiła muza ufać i wejść w swoje życie mimo tego, że cierpiała po nieudanym małżeństwie. Gdy go poznawała nie chciała angażować się w nic nowego, ale stało się. Pozwoliła mu się do siebie zbliżyć i nie odepchnęła go. Dała mu zgodę na to by spróbował ją ocalić. On to zrobił. Zbliżył się, uratował ją i dał nadzieję na szczęście. A potem po prostu postanowił ją zranić. Nie wiedziała dlaczego, jednak czuła, że musi się dowiedzieć czemu to powiedział. Ten telefon dał jej promyk nadziei na to, że wszystko się wyjaśni. Może była Nawina. Może uparcie chciała się go trzymać. Możliwe, że tak było, ale potrzebowała go.
Próbuje znaleźć swoją drogę ale wszystko co wiem to,
że jestem zagubiona bez Ciebie
Próbuję stawiać czoło dniu, jestem zagubiona bez Ciebie. [3]
            Ania siedziała na kanapie i nie wiedziała co robić. To znaczy wiedziała, że musi teraz czekać na jego powrót do Polski. Wiedziała, że muszą porozmawiać, bo ona musi wiedzieć czyjego nerwy były spowodowane pojawianiem się Lorie czy może po prostu rzeczywiście nie chce mieć z nią nic wspólnego. Jednak gdyby tak było to czy próbowałby się do niej dodzwonić od dziesięciu dni. Sama nie wiedziała już co o tym myśleć. Miała bałagan w głowie. Myśli miała tyle co włosów na głowie, a każde zdanie zaprzeczało poprzedniemu lub następnemu. Brunetka była kompletnie zdezorientowana. Z rozmyślań wyrwał ją dzwoniący telefon.
- Tak? – odebrała, nie patrząc nawet na ekran.
- Anka no gdzie ty jesteś? – usłyszała głos Dominiki.
- W domu, a gdzie mam być?
- W restauracji na obiedzie ze mną? – spytała blondynka.
- Matko! Zapomniałam! – krzyknęła Gacek. – Daj mi piętnaście minut i będę.
- Spoko. Czekam.
            Ania rozłączyła się i szybko zaczęła zbierać rzeczy wyrzucone z torebki gdy szukała dzwoniącej komórki. Wrzucała je na ślepo. Z komody w przedpokoju zgarnęła klucze do mieszkania i założyła czarne trampki, oraz fioletową kurtkę. W pośpiechu zamknęła drzwi i wybiegła z kamienicy. Rozmowa z siatkarzem zupełnie wyrzuciła z jej głowy spotkanie z Dominiką. Blondynka chciała podyskutować z nią o czymś ważnym na neutralnym terenie. Gacek nie wiedziała o co chodzi. Ona i polonistka bardzo się do siebie zbliżyły, ale od czasu wspólnego obiadu z siatkarzami Ani wydawało się, że Dominika trzyma ją na dystans. W pośpiechu przemierzała kolejne kędzierzyńskie ulice. Od swojego mieszkania do restauracji, w której była umówiona, miała piętnaście minut, ale udało jej się pokonać trasę w dziesięć. Wpadła do lokalu zdyszana, z rozpięta kurtką i prawię gubiąc po drodze szalik. Znalazła stolik Dominiki i podeszła do niej.
- Przepraszam. Wyleciało mi z głowy po tej rozmowie z Antoninem – tłumaczyła się siostra siatkarza.
- Rozmawiałaś z nim po tym co ci powiedział? – spytała Dominika.
- Tak. Musiałam. Musze wiedzieć czy to prawda czy nie. Ja coś do niego czuję – wyznała Anka i usiadła ciężko na krzesełko.
- Coś?
- Sama nie wiem co to jest, ale potrzebuję go. Chcę żeby mi powiedział jeszcze raz, że to koniec.
- Ale przecież spotkał się z tą całą Laura…
- Lorie – poprawiła blondynkę Anna.
- No właśnie, Lorie. Spotkał się z nią.
- To ona do niego przyszła.
- Bronisz go.
- Chcę wiedzieć czy powiedział to, bo chce do niej wrócić czy był po prostu zły z powodu jej wizyty – wyjaśniała Gacek.
- Jak chcesz. Ja uważam, że powinnaś dać sobie z nim spokój.
- Czy mogę przyjąć zamówienie Pań? – przy stoliku niewiadomo kiedy pojawił się kelner.
- Ravioli z grzybami – poprosiła Ania.
- Dwa razy w takim układzie – dodała Dominika.
- O czym chciałaś pogadać? – spytała brunetka.
- Czy masz jakiś kontakt z Patrykiem? – spytała nieśmiało przyjaciółka, a Ania spojrzała na nią zdziwiona.
- Jakim Patrykiem?
- Z Czarnowskim.
- A czemu miałabym mieć z nim kontakt? Ja nawet nie zamieniłam z nim w życiu więcej niż dziesięć zdań.
- W końcu gra w jednej drużynie z twoim bratem – zauważyła Dominika.
- Ale nie są przyjaciółmi – wyjaśniła Ania. – O co chodzi? Co chcesz do Patryka?
            Widziała, że wyjawienie powodów dla Dominiki było bardzo rudne. Wykręcała sobie palce i unikała wzroku koleżanki z pracy. Zupełnie nie wiedziała jak się do tego zabrać. Ania pierwszy raz widziała zdenerwowaną i niepewną Dominikę. Zazwyczaj blondynka była osobą przebojową i nie dającą sobie w kaszę dmuchać.
Miłość, ten motyl, którego jedno skrzydło nazywa się niepewnością, a drugie oszustwem. [4]
- No o co chodzi?
- Bo to nie jest takie proste – powiedziała Dominika.
- No dopóki nie wiem o co chodzi, to z pewnością nie jest proste.
- Wiesz, że jestem z Pawłem.
- Wiem. Jesteście zaręczeni – dodałam.
- Chcę zerwać zaręczyny – powiedziała Dominika, a jej głos nabrał pewności siebie.
- Co?! – krzyknęła Ania. – I co ma Patyk do Pawła albo odwrotnie?
- Na obiedzie z siatkarzami bardzo dobrze się nam rozmawiało i umówiliśmy się na kolejne spotkanie, tzn. ja mu je zaproponowałam. Po jednym spotkaniu przyszło kolejne, a potem trzecie i tak dalej i dalej. Dobrze nam się rozmawiało i po prostu zrozumiałam ,ze nie chce być już z Pawłem.
- Ok. Tyle zrozumiałam, ale czemu pytasz się o kontakt z Patrykiem, skoro sama go z nim utrzymujesz? – Ania tym bardziej nie rozumiała o co chodzi przyjaciółce.
- Bo nie mam z nim kontaktu od kiedy wyleciał na Puchar Świata.
- Dominika z tego co wiem to on nie jest tam na wakacjach, ale w pracy.
- Ale Antonin do ciebie zadzwonił – powiedziała zirytowana Dominika. – Dziękuję – rzekła do kelnera, który przyniósł ich zamówienie.
- Pewnie złamał z pół tuzina punktów regulaminu, który ułożył trener.
- Ale zadzwonił – upierała się przy swoim blondynka.
- Ok. poproszę Piotrka, żeby coś się dowiedział od Zagumnego lub Ruciaka, ale nic nie obiecuję – spasowała brunetka. – Jesteś pewna, że chcesz zerwać zaręczyny? Tak długo jesteście razem. Nie jest ci szkoda?
- Szkoda? Czego? Tych ciągłych zdrad Pawła? Szczerze? To mam ich dość – powiedziała Dominika.
- Rozumiem – rzekła Ania.
- Nie rozumiesz. Właśnie, że tego nie rozumiesz. Nigdy nie byłaś zdradzona, więc nie wiesz jak się wtedy człowiek czuje – rzuciła blondynka ze złością.
- Wyobraź sobie, że wiem. Jak myślisz dlaczego rozwiodłam się ze Zbyszkiem? Zdradzał mnie, ale nie tak jak ty myślisz. Zdradzał mnie ze swoją pracą, z siatkówką. Dla niego istniała głownie siatkówka. Ja byłam na drugim planie. Całe nasze życie było temu podporządkowane. Każda minuta i każdy dzień – powiedziała Ania i zdenerwowana wyszła z restauracji.
[1] Eduardo Sacheri
[2] Rafał Brzozowski – “Masz obok mnie”
[3] Delta Goodrem – „Lost withotu you”

[4] Bolesław Prus 
***
Uwierzcie mi, że padam po pierwszym tygodniu na uczelni. Czy tylko mnie denerwują i męczą bardziej piętnastominutowe zajęcia organizacyjne? Nienawidzę takich. Poważnie. Czuje się wtedy jeszcze bardziej wyczerpana niż po normalnym wykładzie. Pewnie jestem dziwna. 
Antek chce naprawić swój błąd, Ania mu ufa, a Dominika? A Dominika jako jedyna robi to co miała zaplanowane od samego początku tego opowiadania. Chociaż ona jedyna nie zaczęła żyć swoim życiem. 
Całuję, Lady Spark

7 komentarzy:

  1. Myślę że Antek zasługuje na drugą szansę, czasami ciężko ją jest dać, ale też warto zaryzykować bo może się opłacić. Ja wiem ze Anka się boi że może ponownie zostać skrzywdzona, to zawsze nas hamuje, ale tylko ci którzy odważą się zaufać mogą znaleźć szczęście. Mam nadzieje że jak Francuz wróci do Polski to odkupi wszystkie swoje winy. Dominika to skomplikowana postać jak dla mnie. Wie o zdradach narzeczonego i przymyka na nie oko, kto wie co by było gdyby nie poznała Patryka może nadal żyła by w tym związku opartym na jedynym wielkim oszustwie. Teraz i ona nie jest "czysta" przez te spotkania z siatkarzem. Myślę jednak że zerwanie zaręczyn to dobra decyzja.

    Czytam o tym PŚ i mam wrażenie jakby to było góra z kilka miesięcy temu a nie że jakby nie patrzeć niedługo 2 lata miną. To był piękny czas :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz racje każdy zasługuje na drugą szansę. Po prostu strach jest silniejszy i chyba dobrze parze zrobiła ta przerwa na PŚ :).
      Dominika miała być taką postacią. Skomplikowaną do granic możliwości.

      Tak to był piękny czas :)

      Usuń
  2. Cóż z jednej strony całkowicie rozumiem Anię, to, że chce usłyszeć od Antka wszystko, poznać każde jego uczucie i wszystkie powódki, które kierowały nim podczas ich ostatniej rozmowy, z drugiej nie wiem czy sama dałabym radę postąpić tak samo. Tak samo uważam, że z jednej strony Antek zasługuje na drugą szanse, ale z drugiej, cóż sam naważył sobie tego piwa. Czyżby Dominika chciała ułozyć sobie życie u boku innego mężczyzny? Najważniejsze, że zrozumiała, ze związek z Pawłem jest bez sensu!

    Do następnego, Bużka :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ania się boi i tyle, a co do Dominiki to jeszcze czas pokaże, czy aby na pewno nie kocha Pawła ;)

      Usuń
  3. Dobrze, że Anka pozwoli Antkowi si wytłumaczyć, choć zaliczył minusa jak z ziemi do nieba. Każdy zasługuje na drugą szansę? Być może tak ale jakoś nie wyobrażam sobie dać szansy komuś kto mnie zdradza lub komuś kto mnie uderzył. Więc nie, nie każdy zasługuje na drugą szansę.
    Druga rzecz jest taka, że Anka nie wie co to być zdradzaną i nie miała prawa obrazić się na Dominikę. Zbyszek nie pieprzył innej na boku. Zawsze łatwiej zwalić winę tylko na jedną osobę, spakować manatki i złożyć pozew o rozwód. Tak jest łatwiej i Anka z tego skorzystała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze się, z takich komentarzy. Dzięki temu wiem, że nie stworzyłam postaci idealnej, która po prostu jest w stanie zbawić świat.
      Dziękuję za to :)

      Usuń
  4. Antek musi z bardzo trudnej sytuacji wyjść, ale wierzę w niego i da radę :) Pierwszy krok na plus. Sądzę, że Ania naprawdę wolałaby mu wybaczyć i dalej grzać miejsce u jego boku :)
    Za to decyzja Dominiki lekko mnie zaskoczyła. Patryk tak jej zawrócił w głowie, że przejrzała na oczy odnośnie swojego narzeczonego, no no. Niepotrzebnie panikuje z tym kontaktem.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń