niedziela, 18 sierpnia 2013

IX. Pogarda

„Deszczowe dni nigdy nie mówią żegnaj.”[3]
15 listopad 2011 r.
            Był późny piątkowy wieczór, gdy Antonina Rouziera od oglądania horroru oderwał dzwonek do drzwi. Francuz kompletnie nie spodziewał się gościa, a tym bardziej o tak późnej porze. Zastopował film i bardzo niechętnie ruszył, żeby dowiedzieć się kto zakłóca jego spokój. Od kiedy oficjalnie spotykał się z Anią czuł, że jego życie w końcu się normuje i ponownie nabiera kolorów takich jakie powinno mieć. Miał świadomość, że Ana podobnie jak i on ma za sobą zupełnie nie udany związek, który w jakiś sposób zostawił w ich sercach ślad, którego nie dało się wymazać. Nie mogli tego zmienić, ale mieli przed sobą przyszłość która należała do nich  to oni mieli ją kształtować  mogli zrobić z nią to co chcieli.
- Lepiej, żeby za tymi drzwiami stał ktoś ważny – powiedział do siebie otwierając drzwi. – Lorie?! – spytał zaskoczony, nie wierząc w to kogo widzi przed swoimi drzwiami.
- Witaj Antonin – powiedziała niska kobieta.
            Lorie miała misternie ułożoną fryzurę, z której tak naprawdę nic nie zostało. Padający deszcz, który nawiedził Kędzierzyn – Koźle nie chciał ustąpić i mieszkańcy musieli zaopatrzyć się nie tylko w dobre parasolki, ale również w kilka par nieprzemakalnych butów. Francuzka nie spuszczała wzorku z atakującego. Bacznie obserwowała jego reakcję i wielkim zawodem oraz niezadowoleniem, zauważyła, że nie wywarła na nim wrażenia jakiego jak oczekiwała. Jego twarz nie wyrażała nic więcej z wyjątkiem zaskoczenia i niedowierzania oraz wstrętu. Spodziewała się raczej, że zastanie go pogrążonego w smutku. Obserwowała, go przez kilkanaście dni i co prawda widywała go z jakąś kobietą, ale sądziła, że to bardziej coś jednorazowego, coś co pozwala mu tylko przy znajomych grać pozbieranego i pogodzonego ze swoim życiem mężczyznę.
- Czego chcesz? – nawet nie silił się na miły ton głosu.
            To co zrobiła ta młoda Francuzka wcale nie przestało boleć, a rana wcale się jeszcze nie zabliźniła. To była dopiero połowa etapu gojenia się rozszarpanej psychiki Rouziera. I gdy był na bardzo dobrej drodze to ona wróciła. Powód jego wszystkich zmartwień i niepokojów stał właśnie na jego wycieraczce i wpatrywał się w niego jakby oczekiwała, że ponownie weźmie ją w ramiona, przytuli i pocałuje, tak jak dawniej. Była w błędzie. Gdyby to stało się tydzień po nieodbytym ślubie, bądź trzy tygodnie później to najprawdopodobniej wybaczyłby i pozwoliłby jej wejść w swoje życie. Teraz jednak jego serce biło szybciej dla innej kobiety. Polki, która swoją naturalnością i otwartością sprawiła, że uwierzył w lepsze jutro.  
- Porozmawiać. Chyba mamy o czym, prawda?
- Ty sobie ze mnie żartujesz? – spytał, a jego wściekłość wzrosła jeszcze bardziej.
- Nie. Przecież byliśmy razem pięć lat…
- Czas przeszły dokonany – powiedział, a w jego głosie dało się słyszeć pogardę.
Pogarda to policzek wymierzony na odległość.[1]
- Tak łatwo mnie zastąpiłeś jakąś tam Polką?
- Tak. Tak samo łatwo jak łatwo ty przekreśliłaś pięć lat związku – powiedział i zamknął drzwi.
            Oddychał ciężko i miał wrażenie, że to tylko zły sen, ale prawda byłą zupełnie inna. To była brutalna rzeczywistość.
- Nie jesteś dżentelmenem. Zamknąłeś drzwi przed nosem kobiety. Zły Antonin, zły – powiedział sam do siebie.
            Ta scena zakrawała o depresję i komizm w jednym, ale on nawet nie miał siły ani się śmiać, ani płakać. Był już po prostu zdezorientowany, ale liczył, że Lorie już nigdy więcej nie pojawi się w jego życiu. Miał wielką ochotę zapić swoje złości, ale był sportowcem, który jutro miał ruszyć na zgrupowanie kadry, które miało przygotowywać reprezentację Francji do Pucharu Świata [2]. Stracił kompletnie ochotę na kontynuowanie całkiem dobrego horroru. Wyłączył odtwarzacz DVD oraz telewizor i poszedł do swojej sypialni. Był tak zdenerwowany, że nie mógł zasnąć. W zasadzie nie był zdenerwowany. On był wściekły.
16 listopad 2011 r.
            Rano Antonin dalej był w nienajlepszym humorze – co i tak jest lekkim określeniem stanu jego ducha. Mimo tego, że udało mu się przespać kilka godzin to jego złość nie zmalała. Bał się zostawić Anię samą na miesiąc. Gdyby miał czas z nią porozmawiać spokojnie i szczerze o tym co miało miejsce wczoraj w jego mieszkaniu, czułby się spokojniejszy, a tak zostawiał ją na pastwę Lorie i jej durnych gierek. Wiedział, że skoro Francuzka już się pojawiła w mieście to z pewnością tak szybko nie odjedzie. Bał się, że może naopowiadać jej jakiś głupot Ani, a odkręcanie tego po tak długiej nieobecności nie napawało go optymizmem. Sprawdził ostatni raz czy wszystkie potrzebne rzeczy ma w walizce i zamówił taksówkę, która miała go podrzucić pod halę „Azoty”, gdzie mieli na niego czekać Samica oraz Jurij Gladyr, który zgodził się być tego dnia kierowcą i podrzucić ich na lotnisko w Katowicach, skąd mieli wsiąść w samolot do Francji. Antonin i Samica postanowili polecieć samolotem ze względu na wygodę i brak konieczności męczenia się prowadzeniem auta. Chcieli na zgrupowanie dotrzeć jak najbardziej wypoczęci by móc jak najlepiej grać dla barw narodowych. Pod halą miała być też Ania, z którą miał się pożegnać. Mieli mieć na to bardzo mało czasu ze względu na to, że siatkarze nie mogli spóźnić się na samolot, a w trakcie tak krótkiej rozmowy Antonin nie był w stanie jej wszystkiego opowiedzieć, a nawet nie był pewny czy umiałby to w jakiś logiczny sposób wytłumaczyć.
Deszczowe dni nigdy nie mówią żegnaj
Pragnieniu, kiedy jesteśmy razem
Deszczowe dni rosną w twoich oczach
Powiedz mi gdzie jest moja droga. [3]
            Po kilkunastu minutach drogi był już pod halą „Azoty”. Był pierwszy z chłopaków, więc usiadł na murku. Cały czas myślał o Lorie. Nie potrzebował zamieszania w swoim życiu prywatnym, a pojawienie się byłej narzeczonej niewątpliwie zawirowania sprowadzało i to bez dwóch zdań. Najbardziej bał się reakcji Ani, która była tak krucha i delikatna po rozwodzie,  że każdy cios wymierzony w nią bolałby ją dwa razy bardziej. Wiedział, że Lorie jest zdolna do wszystkiego.  Antonin miał świadomość, że Lorie przez miesiąc może wyrządzić mu wiele szkód i dlatego najchętniej wystrzeliłby ją w kosmos. Nie mógł, nie wyjechać do Francji. Dla niego gra w drużynie narodowej była zaszczytem i wyróżnieniem.
- Cześć stary – powitał kolegę Samica, który również dotarł pod halę taksówką.
- Siema – powiedział Antonin, ale kompletnie nie było w nim widać zaangażowania w to powitanie.
- Coś się stało? – spytał przyjmujący.
- Kłopoty przyszły.
- Co za głupoty gadasz? Jakie kłopoty? Nabawiłeś się kontuzji przez jeden wieczór?
- Lorie mnie wczoraj nawiedziła – wyjaśnił Antonin.
- Jaja sobie robisz?
- A wyglądam na takiego, który ma w tym momencie ochotę na żarty?
- Czego chciała? – spytał Guillaume.
            Co prawda Samica nie był przyjacielem Antonina, ale będąc w obcym kraju gdzie w zasadzie nikogo nie znał to często rozmawiał z kolegą z kadry. Ich przypadek pokazał, że serdeczna znajomość może narodzić się niezależnie od tego gdzie się jest, aby jednak tak mogło się stać potrzeba po prostu dobrych chęci i odrobiony samotności.
- Wydaje mi się, że chciała wrócić – powiedział Rouzier po chwili zastanowienia.
- Wydaje ci się? – spytał zdziwiony przyjmujący.
- No wydaje mi się tyko, ponieważ nie pozwoliłem jej cokolwiek powiedzieć, bo zamknąłem jej drzwi przed nosem.
- I bardzo dobrze zrobiłeś. Nie przejmuj się nią. Wariatka.
-Nie chodzi o to, że przyszła. No może trochę o to też. Lepiej mi powiedz skąd miała mój adres – powiedział atakujący.
- Ode mnie nie. Nawet jej na oczy nie widziałem. Może prezes jej dał?
- Może.
            Antonin już z daleka dostrzegł radosną postać Anki. Szła spokojnie i rozmawiała z kimś przez telefon. Uwielbiał ją oraz wszystko co się niej tyczyło. Była kimś kto wniósł promyk słońca w jego dość ponure życie. On sam dał jej odrobinę radości, a przynajmniej tak mówiła. W jej oczach zawsze widział iskierki radości oraz coś czego nie umiał nazwać. Gdy rzucała mu zalotne spojrzenie nie wiedział gdzie jest i co się z nim dzieje. Myśl, że musi ją zostawić na tak długo powodowała, że czuł się dziwnie przygnębiony, a na dodatek za kilka chwil miała być to prawda. Nie chciał tego, ale mieli różne zobowiązania, które musieli wypełniać. On musiał reprezentować swój kraj, a ona miała pracę w szkolę, którą lubiła i nie mogła mu towarzyszyć tak jak to robiła zazwyczaj Lorie. Nie chciał mimo to rozstawać się z nią w gniewie. Bał się, że jeśli o niej powie o Lorie to Gacek zrozumie to nie tak jak powinna. Nie chciał jednak żeby dowiedziała się o jej pobycie w Kędzierzynie od samej bohaterki wczorajszego dnia, dlatego sam postanowił jej o wszystkim powiedzieć bo z drugiej strony nie miał nic do ukrycia. Nie zrobił nic złego.
- Cześć – powiedziała Ania i musnęła wargami, lekko zarośnięty policzek atakującego.
- Hej – odpowiedział i przytulił ją mocno do siebie.
            Uwielbiał zapach jej owocowych perfum . Kochał gdy docierała do niego słodka woń, która przypominała wiosnę i przyrodę, która budziła się do życia. Taka sama była dla niego Ania. Była jak wiosna, bo po ostrej i siejącej spustoszenie zimie, przyniosła mu radość, szczęście i miłość.
- Coś się stało? – spytała.
            Mimo, że znali się bardzo krótko to Gacek od razu umiała się zorientować, że coś gryzie Rouziera. Był dla niej jak otwarta księga. Czytała z niego bez problemu, ale to właśnie w niej cenił. Wolała zajmować się cudzymi problemami, a swoje własne bagatelizować.
Wyobraź sobie swoja twarz
W odbiciu słońca
Obraz niebieskiego nieba
Wiecznie rozpraszającego. [3]
- Miałem wczoraj gościa – zaczął Antonin.
- I to cię zmartwiło? Goście mają to do siebie, że zazwyczaj wpadają bez zapowiedzi – powiedziała żartobliwie Ania.
- To była Lorie – wypalił jednym tchem.
- Ta Lorie?
- Ta Lorie.
- Co chciała?
- Nic.
- Jasne. Przyszła powiedzieć ci cześć, bo przejeżdżała przez Kędzierzyn, tak? – spytała z ironią Ania.
- No nic nie chciała – powtórzył Antonin.
- Wiesz co? Myślałam, że skoro mamy stworzyć coś poważnego to nie powinniśmy mięć przed sobą sekretów.
- A kto powiedział, że chce żeby wyszło z tego coś poważnego?
            Ania poczuła jakby Francuz uderzył ją w twarz.
Rozczarowanie jest cennym darem młodości.[4]
[1] Victor Marie Hugo
[2] Musiałam lekko przesunąć Puchar Świata
[3] Gazebo – „I Like Chopin”
[4] Zofia Nałkowska
***
Witam. 
Troszkę mi się znowu zeszło. Ostatnio nigdzie nie mogę być na czas, a na dodatek opuściła mnie wena na kluczowy rozdział i dlatego serwuję Wam tego... tego... gniota. Jest to dość ważny rozdział, bo w zasadzie jesteśmy w połowie opowiadania i chyba pora w końcu na znacząca rolę Lorie. 
Moją nieobecność postanowiłam Wam jeszcze zrekompensować szablonem. Co o nim sądzicie? Ja osobiście się w nim zakochałam. Siedziałam nad nim dwa dni. Będę wdzięczna jeśli wypowiecie swoje zdanie na jego temat. 
I dla wszelkich osóbek, które szukają szablonów do przeróbek i podpisywania ich jako swoje radzę trzymać łapska precz, bo możecie tego gorzko pożałować. 
Rozdział sprawdziłam, ale jeśli byście zauważyli jeszcze jakieś błędy to piszcie śmiało w komentarzu.
Pozdrawiam, Lady Spark

12 komentarzy:

  1. Co ten Francuzik kombinuje?? Cały rozdział taki zainteresowany dobrem Ani, a na końcu BUM, nic poważnego! Nie lubię Rouziera, a w tym roozdizlae wręcz mnie odrzuca. Teraz wyjedzie na miesiąc, a Anka zostanie z mętlikiem w głowie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze powiedziawszy to sama nie wiem co on kombinuje, bo po wczorajszym dniu coraz mniej rozumiem jakiegokolwiek mężczyznę.

      Usuń
  2. To ostatnie zdanie Antonina mnie zaskoczyło. Zupełnie go nie rozumiem. Zależy mu na Annie, a tu wyjeżdża z takim tekstem. Co on kombinuje? I do tego jeszcze pojawiła się ta cała Lorie. Która na pewno się tak łatwo nie podda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po prostu to jest facet ;) i nigdy nie wiadomo czego on od życia chce :P

      Usuń
  3. Piękny szablon, ja również z tego miejsca się w nim zakochałam.
    Po części rozumiem Antonina, po części nie. Cieszę się, że odprawił Lorie z kwitkiem, że nie dał jej tej nadziei, iż między nimi cokolwiek jeszcze może być. Ale nie rozumiem jego stosunku do Ani w tym momencie. Zależy mu? Nie zależy? Specjalnie prowokuje? Przecież ją kocha. A może jednak nie?
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :). Długo walczyłam ze sobą, bo to kompletnie nie mój styl tworzenia szablonów. Mój jest bardziej twardy, a ten taki zdecydowanie miękki :).
      Myślę, że Antonin po prostu zaczął mieć mętlik w głowie. Przecież kochał Lorie i byli razem pięć lat, a nie tak łatwo to wyrzucić z życia.

      Usuń
  4. Co ten Rouzier odstawia tym ostatni zdaniem?! Czy on przypadkiem nie przesadza. Nie dość ze długo bił się ze sobą czy powiedzieć Ance o Lorie to jeszcze teraz jakieś fochy stroi. W ogóle powiedział o tym najmniej delikatnie jak tylko mógł, walnął prosto z mostu i myśli ze świat mu u stóp padnie. Ech sama nie wiem. najpierw rozważa że Ania jest krucha a potem wali z grubej rury. Za to wiem na pewno Lorie = kłopoty, duże kłopoty.
    Szablon jest śliczny, a przy tobie to poziom przedszkola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odstawia po prostu szopkę z Lorie w roli głównej ;). A na poważnie to ja osobiście po takim tekście chyba bym zwątpiła w cały męski ród. A co zrobi Ania? Tego nie wie nikt - nawet ja :P
      Dzięki za pochwałę szablonu, staram się jak mogę :)

      Usuń
  5. Zły Antek! Zły, zły! Jak on mógł tak powiedzieć Ani? Teraz dziewczyna może sobie pomyśleć, że dla niego to taka miła przygoda bez zobowiązań - przynajmniej ja bym tak to zrozumiała. A Lorie dopiero co się pojawiła, a już namieszała w życiu Antka! Oj coś mi się zdaję, że istota z planety Małp właśnie wylądowała na Ziemi i będzie teraz knuła kolejne intrygi żeby odzyskać Francuza.

    Szablon jest przepiękny, przecudowny, przewspaniały! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hue hue hue ];-> istota z planety Małp - podoba mi się to określenie :P.

      A co do szablonu to dziękuję :) <3

      Usuń
  6. O kurde! No dawać mi tu go! Tym jednym zdaniem, może sobie teraz tyłek podetrzeć!
    Skoro tak zamierzał rozwiązać sprawę, to nie musiał się roztkliwiać nad tym cały wieczór. Wyszło na to, że jednak wcale go nie obchodzą uczucia Ani.
    Że będzie miał kłopoty ze strony Lorie, to bankowo, ale teraz sam sobie takowe zrobił, więc cóż. Nie ma nic do stracenia już, prawda?
    Nie denerwuj mnie tu, bo nawet nie uspokoi mnie ten twój odpicowany szablonik :P Swoją drogą cudny, bo już go zatwierdziłam :D naprawdę fantastycznie wygląda ;)
    Pozdrawiam, młodsza siostra :D vel szwagierka :D

    OdpowiedzUsuń
  7. O jakimkolwiek facecie nie wspomnę to Ty chcesz skopać mu tyłek. Wyluzuj :D Jak tak dalej pójdzie to wybijesz wszystkich facetów na tej kuli ziemskiej xD

    OdpowiedzUsuń