„Czas dalej biegnie. A ja ciągle w
miejscu tkwię. Chcę z nim biec do Ciebie, choć nie czekasz dobrze wiem.”[3]
Anna, spojrzała na tablicę rozdzielczą
swojego samochodu. Wskazówki zegara wskazywały dwudziestą drugą. Z głęboki
westchnieniem stwierdziła, że jej brat z pewnością nie będzie na nią czekał
przed mieszkaniem, które jej znalazł mimo złożonej obietnicy. Ale nie
zamierzała mieć mu tego za złe. Mała Zosia, miała dopiero niespełna roczek i
już pewnie śniła wielkie przygody. Sama Ania, jechała z Warszawy do
Kędzierzyna, dobre sześć godzin. Przeprowadzka, miała być czymś, co zamykało nieudany
rozdział w życiu dziewczyny. Była młoda, bo w tym roku miała skończyć
dwadzieścia cztery lata. Kilka miesięcy temu obroniła pracę magisterkę na
romanistyce. W ciągu jednego roku zaliczył dwa lata studiów, co jest nie lada
wyczynem i była z tego dumna. Jednak w ciągu dwunastu miesięcy nie udało jej
się uratować swojego trzyletniego małżeństwa. Dokładnie tydzień temu podpisała
papiery rozwodowe, które ewidentnie rozwiązywały związek małżeństw państwa
Bartman. Ania, uznała to za swoją osobistą porażkę. Przez rok gry Zbyszka w
Politechnice robiła wszystko, aby nie doszło do rozwodu. Jednak im bardziej się
starał, tym bardziej się od siebie oddalali. Jednak oliwy do ognia dolała
kolejna zmiana klubu przez Bartmana. Ania, chciała w końcu w jakiś sposób
ustabilizować ich życie. A kolejna przeprowadzka tego nie ułatwiała. Dlatego
Anna, nie widząc innego rozwiązania złożyła pozew o rozwód, który został
sfinalizowany na pierwszej rozprawie, po której kobieta powróciła do swojego
panieńskiego nazwiska – Gacek. Tydzień zajęło jaj załatwianie formalności i
wyprowadzka ze stolicy Polski. Piotrek, pomógł jej znaleźć niewielkie
mieszkanie oraz pracę w liceum.
Ania,
z gorzkim uśmiechem musiała przyznać, że ani ona ani jej brat nie zaznali
szczęścia pierwszego małżeństwa. Mimo wszystko kobieta, jadąc rozpocząć swój
nowy rozdział w życiu cały czas wspominała swój związek. Kochała Zbyszka i to
nie ulegało wątpliwości. Byli ze sobą pięć lat, z czego trzy byli małżeństwem.
Gdy brali ślub cywilny, on miał już skończone dwadzieścia jeden lat, a ona
dwadzieścia, bo urodziny obchodziła kilka miesięcy później. Byli młodzi i
myśleli, że cały świat leży u ich stóp. Od ślubu kościelnego powstrzymali ich
rodzice dziewczyny, którzy bardzo pesymistycznie patrzyli na ich pomysł, ale
pozwolili jej postawić na swoim. Gdzieś tam w środku chcieli, żeby małżeństwo
Ani i Zbyszka przetrwało. Jednak nie udało się, a wspomnienia powracały przez
całą drogę. Te wszystkie chwile, które razem przeżyli i które wtedy nie
zapowiadały tak dramatycznego rozstania w nie do końca miłej i przyjaznej
atmosferze jak wmawiali znajomym. Ona i on mieli do drugiej strony wiele żalu i
pretensji. Jednak zbyt dużo zaczęło być różnic, które stawały się zbyt wyraźne
i powodowały codzienne kłótnie.
Widzę
jak przytulasz mnie.
Widzę
jak nieśmiało dotykasz ust po raz pierwszy.
Nad
nami zapach szczęścia, niezapomniane zdjęcia.
Jesteśmy
znów najpiękniejszą z par.
I
nikt nie zabierze tego nam. [1]
Anna,
nim się zorientowała zajechała pod kamienicę, gdzie miała mieszkać. Dobrze
znała Kędzierzyn – Koźle, ponieważ często przyjeżdżała, gdy tylko miała wolne
podczas sezonów Zbyszka w zagranicznych klubach. Może właśnie, zbyt długa
rozłąka spowodowała, że przestali się rozumieć? Że stracili ze sobą kontakt?
Dziewczyna,
wysiadła z auta i od razu zauważyła, że przed wejście do kamienicy stoi jej
brat. Już na pierwszy rzut ok. widać było, że m ochotę zrobić jej krzywdę za
tak długą drogę. Anna, była dziewięć lat młodsza od Piotrka i była dzieckiem z
tak zwanej wpadki. Nikt jej nie planował i nie spodziewał się, ale kiedy
przyszła już na świat była rozpieszczana przez wszystkich członków rodziny.
-
Ania, no w końcu jesteś. Już z Karoliną, odchodziliśmy od zmysłów – powiedział
Piotrek i przytulił siostrę.
-
Przepraszam, ale ciężko mi się jechało. Korki i tym podobne. Karolina, też
jest? To, kto został z Zosią?
-
Położyliśmy ją na kanapie w pokoju. Jak ty się czujesz? – spytał Piotrek, a w
jego oczach pojawił się troska o młodszą siostrzyczkę.
-
Jakoś. Z każdym dniem będzie lepiej, ale nie chce o tym dziś rozmawiać.
-
Jasne, ale pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. Pewnie masz dużo bagaży.
To idź na drugie piętro, mieszkanie numer piętnaście. Przywitaj się z Karoliną
i oceń swoje nowe lokum, a ja postaram się to wnieść jak najszybciej.
Ania, uśmiechnęła się i zrobiła tak
jak powiedział brat.
-
Ania, jak dobrze, że jesteś. Martwiliśmy się o ciebie.
-
Ale już jestem. Dziękuję wam, za wszystko, co dl mnie zrobiliście. Naprawdę
wiele to dla mnie znaczy.
-
Nie dziękuj. Tylko wróć do swojego dawnego stylu życia. Wiem, że będzie ciężko,
ale dasz radę – powiedziała Karolina i obie kobiety czekały, aż Piotrek wniesie
wszystkie rzeczy siostry.
W
końcu rozwódka, została sama w swoim nowym mieszkaniu. Cisza, aż dzwoniła w
uszach, ale dla Ani to nie było przeszkodą. Było jej to na rękę, ponieważ wciągu
ostatnich kilku miesięcy nasłuchała się dość krzyków. Potrzebowała spokoju,
żeby na początku roku szkolnego nie być kłębkiem nerwów.
Mieszkanie wymagało niewielkiego remontu, ale
Anna sprzedała z dużym zyskiem swoje cztery kąty w stolicy, a pieniądze zamierzała
zainwestować w to lokum. Wiedziała, że nie wyrobi się z tym wszystkim w siedem
dni, ale chciała jak najszybciej zacząć. Nie lubiła życia na walizkach. Chciała
stabilności i pewności, że przez najbliższe dwa lub trzy lata nie będzie
musiała się nigdzie wyprowadzać. Może i zbyt wcześnie wymagała od Bartmana
stabilizacji, a on chciał walczyć o medale i uważał, że Politechnika nie ma w
najbliższym sezonie szans, a Anna mieszkanie w Warszawie kupiła wcześniej z
myślą o dłuższym pobycie w niej. Jednak życie brutalnie zweryfikowało jej
plany i marzenia, a pozostawiło nie do końca szczęśliwe wspomnienia. Nie
chciała pogrążać się w przeszłości, ale to było silniejsze od niej. Do tej pory
nie wierzyła, że zmarnowali taki związek i zabili taką miłość. W obecnej chwili
nie patrzyła optymistycznie na swoją przyszłość. Była zbyt załamana tym, że nie
uratowała swojego małżeństwa. Przez chwilę zastanawiała się czy nie zrobiłaby
lepiej, gdyby przeprowadziła się ze Zbyszkiem w nowe miejsce, ale wiedziała, że
jeśli znowu mu ulegnie to później kompletnie nie będzie liczył się z jej
zdaniem. Mimo wielu rozmów, awantur i tak postawił na swoim, a kobieta poczuła
się kompletnie nie ważna.
Nic
nie sprawia człowiekowi większego bólu niż rozpamiętywanie dawno minionych
chwil, zwłaszcza, jeśli były to chwile szczęśliwe.[2]
Nie zauważyła, kiedy zaczęła płakać. Była
rozbita psychicznie. Nie potrafiła sobie z tym poradzić. Wszystko posypało się
tak nagle, że nie miała czasu, aby się na to przygotować, ale czy ktoś jest w
stanie w ogóle przygotować na tak wielki cios jak rozwód po trzech latach
małżeństwa? Ona od początku wierzyła w tę miłość. Chciała udowodnić wszystkim
tym, którzy w nich wątpili, że się mylą. Jednak teraz ze spuszczoną głową
musiała przyznać tym wszystkim ludziom rację. Nie wypaliło to i nie było sensu
tego ukrywać i udawać, że się nie przyznaje racji. Teraz najważniejsze było dla
niej to, aby pozbierać się psychicznie i znowu uwierzyć w to, że jest
atrakcyjną młodą kobietą. Czy wierzyła, że jeszcze się kiedyś zakocha? Obecnie
nie chciała o tym myśleć. Aktualnie miała awersję do słowa ‘miłość’. Nie
chciała przeżywać ponownie jakiegokolwiek rozczarowania. Teraz chciała spokoju
i tego, aby nikt nie zadawał dziwnych i głupich pytań na temat małżeństwa.
Ania,
liczyła, że bliskość brata i jego rodziny spowoduje, że natrętne myśli i głupie
pragnienia oraz chęci nie będą przychodziły. Chciała jak najwięcej czasu
spędzać w towarzystwie swojej chrześniaczki – malutkiej Zosi, którą uwielbiała
rozpieszczać. Gdy spędzała z nią czas czuła się niezmiernie szczęśliwa. Wiele
osób, powtarzało jej, że posiada ogromny talent pedagogiczny. Dzieci ją
uwielbiły. Potrafiła uspokoić największego rozrabiakę i ani razu owy nicpoń nie
powiedział na nią złego słowa. Wiele osób widziało ją w roli idealnej matki.
Wiele osób liczyło – również ona – że gdy tylko Zbyszek wróci na dłużej do
Polski rodzina Bartman się powiększy. Jednak tylko na cichym liczeniu się
skończyło.
Nie
miała już siły na to, by się rozpakować. Wspomnienia, które powróciły, myśli,
które niedawany spokoju doprowadzały ją do skraju załamania nerwowego w owym
dniu. Nie biorąc nawet krótkiego prysznicu położyła się do łóżka i zwinięta w
kłębek zasnęła.
A
los zastanawiał się, co zrobić z życiem pani Gacek. Kogo postawić na jej drodze
żeby była szczęśliwa, albo jeszcze bardziej załamana. W końcu uknuł szatański
plan i śmiejąc się złowieszczo odszedł szukać innej ofiary.
[1] Gosia Andrzejewicz – „Lustro”
[2] Danielle Steel
[3] Ania Wyszkoni – „Z ciszą pośród czterech
ścian”
czuję, że wkrótce pojawi się ktoś, kto sprawi, że zapomni o przeszłości.
OdpowiedzUsuńwspominanie tego, co było, albo myślenie jak by mogło być nic nie da.
Ktoś się pojawi, ale czy tak od razu uda mu się sprawić, że wszystko stanie się jaśniejsze? Tego nie wiem, ale mogę powiedzieć, że nie od razu świat nabierze różowych barw.
UsuńAnia pomimo to iż kocha Zbyszka zdecydowała się na rozwud... wydaje mi sie, że chyba dobrze zrobiła... może teraz Zbyszek zrozumie co stracił i zmieni swoje postepowanie i zacznie walczyć o jej uczucia... czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:*
Walkę Zbyszka mogę obiecać, ale będzie miał godne i konkretnego rywala :)
UsuńTak, tak, tak! Cudoooooo! Ale ja już od razu Ci to ...
OdpowiedzUsuńTak, tak, tak! Cudoooooo! Ale ja już od razu Ci to mówiłam, prawda? No proszę Anna zamknęła jeden rozdział w swoim życiu, teraz czas zacząć nowy. Ale wspomnienia i tak jeszcze przez pewien czas będą niewygodne, męczące i wywoływać będą ból, ale to minie i ja nawet wiem dzięki komu ;) No to z niecierpliwością czekam na następny odcinek i na nowe opowiadanie! :D
No i co że wiesz? Ja tam lubię komplikować życie bohaterom :D. Przecież oni tak słodko na to wtedy reagują :D. To sobie czekaj na nowy rozdział i nowe opowiadanie :D. Pozwalam Ci czekać :P
OdpowiedzUsuńzaskakujesz mnie na każdym kroku, muszę powiedzieć że podziwiam cię za to że masz głowę pełną wspaniałych pomysłów i do tego ochotę na to by nam je ukazywać. Sam pomysł jest boski i tak czytając ten rozdział sama sobie gdybałam jak to jest teraz świat chyba stoi na głowie. Osoby młode zawierają małżeństwa by po kilku latach zwyczajnie się rozwieść, sama nie wiem jak można postępować tak nieodpowiedzialnie. By wstąpić w związek małżeński trzeba dojrzeć widać że niestety wiele osób nie bierze tego pod uwagę i tak chyba było również tutaj z Anią i Zbyszkiem. Zerknęłam również na bohaterów i muszę powiedzieć że jestem Baaaardzo na TAK :)
OdpowiedzUsuńCzy te pomysły są takie wspaniałe to bym polemizowała, dobrze? Chyba za dużo książek czytam i programów w stylu "tak było u nas". Po prostu to są sytuacje z życia wzięte, które ja inaczej rozwinę lub kompletnie zmienię. Chcę pisać jak najdłużej będę mogła, żeby potem nie żałować, że czegoś nie wprowadziłam w życie. Pisanie powoduje, również, że gdzieś odrywam się od rzeczywistości. Uciekam od problemów, chociaż nie wiem jak będzie teraz po wczorajszym dniu. Ania i Zbyszek, byli młodzi i szaleńczo zakochani w sobie. Wierzyli, że miłość jest w stanie przezwyciężyć częste wyjazdy mężczyzny, ciągłe zmiany klubów. Ale masz rację byli nie dojrzali, żeby mówić sobie TAK choćby przed urzędnikiem. I cieszę się, że postacie się podobają :).
UsuńJestem, jestem i już będę do końca ;)))
OdpowiedzUsuńCieszę się:):)
UsuńBardzo ciekawie się zapowiada, na pewno będę czytać :) Ja również startuję z moim nowym(i pierwszym) opowiadaniem - my-last-dance.blogspot.com, na które zapraszam :)
OdpowiedzUsuńKochana! czekałam na to!!!! oj tak to się nazywa wejście z wysokiego C. Dla mnie bomba :) jak najbardziej proszę mnie informować - zresztą ty o tym wiesz:)))))))))))) Ech nie łatwo miała Anna myślała, że Zbyszek będzie tym jedynym a małżeństwo z nim będzie trwałe, a jednak się nie udało...starała się to było widać. Jednak im nie wyszło...coś czuje, że to tak łatwo i pięknie między nimi nie będzie w sensie, że Zbyszek chyba tak szybko nie zrezygnuje?, a gdy ona zawitała już w Kędzierzynie bliżej swojego brata, to coś czuję, że jak zacznie układać sobie na nowo życie, to znowu pojawi się Zbyszek- to tylko takie moje aluzje;p haha. Zobaczymy ile zajmie jej otrząsanie się po nieudanym związku. Że to tak podsumuję niektórzy potrzebują szoku żeby dostrzec, że coś stracili. Cudownie moja droga :) nie przestajesz mnie Zaskakiwać :)
OdpowiedzUsuńW pewnym momencie pojawi się ponownie Bartman i będzie to takie dość nie zapowiedziane wejście smoka, ale nie jestem jeszcze sama pewna czy udane :D. Oj, tam od razu zaskakiwać :D. Ja jestem po prostu pełna pomysłów :D
UsuńRozdział jest naprawdę cudowny. Cholernie szkoda mi Ani bo widać jak kochała/kocha Zbyszka i choć mogło nie układać się im najlepiej to rozpad małżeństwa musiał być dla niej ogromnym ciosem tym bardziej, że rodzice od początku nie byli przekonani do tego związku.
OdpowiedzUsuńNiemniej jednak mam nadzieję, że ten przewrotny los postawi na jej drodze kogoś, kto ponownie sprawi iż znajdzie szczęście w swoim życiu.
ps. wręcz uwielbiam Cię za bohaterów a szczególnie Antonina ;D
pozdrawiam a wolnej chwili zapraszam na [feelings-game] ; )
Cieszę się, że spodobało Ci się moje opowiadanie :). Jest to jedno z wielu, które prowadzę :). Wydaje mi się, że nie zależnie czy rodzice byli przeciw małżeństwu czy je popierali. Rozpad związku dla każdego jest czymś okropnym i ciężkim do zniesienia.
UsuńPodoba mi się, czekam kto będzie tą osobą, którą los postawi na jej drodze! :) Jeśli możesz poinformuj mnie o nowej notce, nicole-siatkowka.blog.onet.pl, zahcęcam do przeczytania mojego opowiadania :)
OdpowiedzUsuńNo i jestem droga panno :) Pamiętam jak mi o tym powiedziałaś ;p i pamiętam, co ja powiedziałam ;p
OdpowiedzUsuńTy już startujesz :) ja się jeszcze wstrzymam, ale spokojnie, nic nie ucieknie ;)
A mi się przypomniało "Czy te oczy mogą kłamać", wiesz? To przez twoich bohaterów. Kobieta po przejściach, mężczyzna z przeszłością :)
Chyba dobrze, że pokazała, że jest twarda i nie uległa. Skoro coś nie wyszło, coś umknęło w związku ze Zbyszkiem, to po co ciągnąć dalej taką farsę? Nie ma się co ranić. Piotrek jej pomoże :) Zresztą... W końcu Antoś czeka ^^
Pozdrawiam
Pewnie, to nie zające :D . Ty, detektywie! To właśnie ta piosenka zainspirowała mnie do tego opowiadania i w sumie powinna być ona przewodnią, ale nie będzie. Mam jedną zasadę co do dobierania piosenek przewodnich opowiadań i nie zamierzam jej zmienić:).
UsuńNie można ulegać tylko dlatego, że się kogoś kocha. Ta druga osoba też powinna nas rozumieć. Powinniśmy z nią tworzyć partnerów, którzy będą się uzupełniać.
Dziewczyno, nie męcz już tak, tylko dodaj nową notkę ;) u mnie już się pojawiła, zapraszam jeśli jesteś zainteresowana nicole-siatkowka.blog.onet.pl :)
OdpowiedzUsuńOJ kochana moja Ty ;D Już mi sie początek podoba i wciągnęło mnie już od początku czyli jesteś na dobrej drodze do kolejnego genialnego opowiadania ;D
OdpowiedzUsuńZawsze tak mówisz :D. Zawsze! Zaczynam podejrzewać, że kłamczuszysz!
Usuń